Przeżywamy obecnie istną eksplozję, rozwój i rozprzestrzenianie nowej mody, mającej związek z szeroko pojętym zielarstwem. Postaramy się szanownym czytelnikom przybliżyć problematykę tego zagadnienia, choć z góry zaznaczamy, że ten artykuł to nie porady lekarskie, a raczej wolne przemyślenia i dywagacje, choć podparte niezbitymi argumentami w postaci wyników badań naukowych. Cała kwestia opiera się o stosunek części populacji do medycyny konwencjonalnej. Wielu zawiodło się na pracownikach służby zdrowia, między innymi dlatego, że polecane przez nich kuracje są krótkowzroczne, zwalczają jedynie objawy, a nie przyczyny zachorowania, a samo podejście do pacjenta przypomina raczej rutynowe i suche spełnianie obowiązków, aniżeli pełną zrozumienia konsultację z pacjentem, co przecież medycyna uznaje za standard. Są również bardziej skomplikowane przyczyny wspomnianego na wstępie stanu rzeczy. Wielu dostrzega korupcję panującą wśród ogółu pracowników służby zdrowia i dlatego nie chce mieć nic wspólnego z tym haniebnym procederem. Ponieważ jednak zarówno uczciwi ludzie, jak i oszuści – wszyscy od czasu do czasu chorują, omawiana grupa spotkała się z problemem zapełnienia luki, którą pozostawiła po sobie odrzucona medycyna konwencjonalna. Uciekają się więc do ziołolecznictwa, praktykowanego już od stuleci w każdym kraju.