Zwykło się mówić, że alkoholik to ciężko chory człowiek, który potrzebuje pomocy. Rzadko jednak w tej walce o trzeźwość, wspomina się o najbliższym otoczeniu takiej osoby. A to jeden z poważniejszym błędów, jakie popełniamy – mówią specjaliści zajmujący się uzależnieniami. Termin współuzależnienie, od dawna już funkcjonuje w środowisku medycznym. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że żona alkoholika, czy tez jego dzieci pija razem z nim i dlatego są współuzależnione. Nic z tych rzeczy. Oczywiście, zdarzają się rodziny patologiczne, w których piją całe rodziny, ale w większości sytuacji, na chorobę alkoholową zapada tylko jedna strona. I jak mówią statystyki, ten problem może dotyczyć zarówno kobiet jak i mężczyzn. Osoba współuzależniona w pewnym momencie, zaczyna myśleć za alkoholika, przez co nie pozwala mu osiągnąć tak zwanego dna. Tłumaczy go ze wszystkiego, dzwoni do pracy, że mąż ma ciężką anginę i dlatego jest nieobecny – podczas gdy ten bawi się w najlepsze, będąc w ciągu. Żona alkoholika nie rzadko czeka na niego z obiadem, pierze mu, sprząta, prasuje. Wszystko po to, by nie wstydzić się za jego wygląd, by nie doszło do awantury. Tak funkcjonując, całą odpowiedzialnością za wszystko obarcza siebie. Współuzależnienie jest bardzo groźne, potrafi zniszczyć życie nawet najsilniejszym osobom, dlatego bezwzględnie, kiedy znajdziemy się w takiej sytuacji, powinniśmy zgłosić się do najbliższej poradni. Bo my również potrzebujemy pomocy